Każdy się ze mną zgodzi, iż odpowiednie żywienie podczas choroby ma ogromny wpływ na szybszy powrót do zdrowia. Zbilansowana dieta dostarcza osłabionemu organizmowi wszystkich niezbędnych składników odżywczych.
Jednak trzeba powiedzieć sobie wyraźnie, samo zdrowe odżywianie nie wyleczy Cię z raka. Pisałam już o alternatywnych metodach leczenia. Sama nie wiem co o tym myśleć. Przeczytałam tyle różnych publikacji na ten temat, przestudiowałam wiele książek a im więcej czytam, tym mniej wiem. "Im dalej w las tym więcej drzew". Coś w tym jest.
DIETETYKA ONKOLOGICZNA – PO CO TO KOMU?
Przychodzi pacjent do lekarza:
- „ Pani Doktor, mam raka, biorę chemię, co ja mam jeść? W Internecie same sprzeczności, rodzina naniosła mi tonę suplementów, a ja nie wiem co mam robić.
CZY MOŻNA DIETĄ WYLECZYĆ RAKA?
- Otóż nie można, Panie X. „
- „ Pani Doktor, mam raka, biorę chemię, co ja mam jeść? W Internecie same sprzeczności, rodzina naniosła mi tonę suplementów, a ja nie wiem co mam robić.
CZY MOŻNA DIETĄ WYLECZYĆ RAKA?
- Otóż nie można, Panie X. „
Taka rozmowa pada przy co trzeciej konsultacji. Pacjenci są zdezorientowani, bo oczekują po żywieniu w onkologii takich efektów, jakie daje właściwe żywienie np. w cukrzycy, albo w zaburzeniach lipidowych, a tu już niestety nie jest tak prosto.
Dodatkowo chaos wprowadza pojęcie „dieta antyrakowa”. Ma ona zastosowanie w profilaktyce, na etapie kiedy jest się zdrowym i chce się zminimalizować ryzyko zachorowania na raka. Jest to jak najbardziej możliwe dla nowotworów tzw. dietozależnych: raka piersi, trzonu macicy, prostaty, jelita grubego czy trzustki (i innych).
Ale „dieta antyrakowa” na etapie rozpoznanego i leczonego nowotworu nie ma wpływu na leczenie raka, mało tego w niektórych sytuacjach może nasilać dolegliwości! Dla przykładu chory po resekcji żołądka czy trzustki, szczególnie na początku po operacji (1-2 miesiące) może wręcz rozwinąć groźne powikłania przy stosowaniu diety bogatej w błonnik, a taką jest dieta antyrakowa (dużo owoców, warzyw, soków, pełne ziarna, oleje roślinne, orzechy etc.) Z kolei pacjenci bez uszkodzenia przewodu pokarmowego (chorobą, czy terapią) mogą zupełnie dobrze tolerować taki model żywienia, ale musi on być zbilansowany!
Na etapie agresywnego leczenia czasami trzeba bilansować jadłospisy na zwykłych i najprostszych produktach takich jak „banan, gotowane jabłko, biała buła i rozgotowany biały ryż” w przeciwnym razie chory może okupić tą „zdrową dietę” cierpieniem, któremu można było zapobiec.
NIE MA DIET LECZĄCYCH Z RAKA!
Dietetyka onkologiczna przede wszystkim zapobiega i leczy wyniszczenie związane z chorobą i leczeniem. Utrzymanie masy ciała jest kluczowe dla utrzymania chorego w terapii onkologicznej. Wyniszczenie to wzrost ryzyka zgonu, gorsza prognoza co do przeżycia, nasilone objawy wynikające i z choroby i z terapii, więcej powikłań leczenia (infekcje, spadek odporności, niegojenie się ran, brak odnowy śluzówek i szpiku), a w konsekwencji nawet ryzyko przerwania terapii.
Dietetyka onkologiczna ma wpływ na dolegliwości: nudności/wymioty, zaparcia, biegunki, bóle brzucha. Ma wpływ na poziomy niektórych parametrów – np. parametry funkcji wątroby czy nerek, albo niedokrwistość. Ma niewielki wpływ na ilość krwinek białych (to głównie zależy od mechanizmu działania cytostatyków), nie ma żadnego wpływu na ilość płytek krwi.
Dietetyka onkologiczna ma fundamentalny wpływ na przeprowadzenie chorego przez terapię, tak aby dostał w wyznaczonym czasie 100% zaplanowanej dawki leków, ale nigdy nie może leczenia onkologicznego zastąpić! Właściwa opieka żywieniowa bardzo poprawia jakość życia.
Wreszcie wiedza z zakresu żywienia w onkologii pozwala na właściwe stosowanie eliminacji pewnych składników diety. Dietetyk onkologiczny wie, kiedy trzeba wyłączyć z diety laktozę, kiedy błonnik, jak uchronić pacjenta przed pogłębianiem niedoborów i kiedy włączyć medyczną suplementację diety, bo zazwyczaj nie jest ona uzasadniona.
Często pacjenci pytają o wybrane produkty, które miałyby wpłynąć na proces leczenia. Na topie były już buraki, brokuły, rozmaite grzyby, kurkuma, olej lniany, jagody goji i acai oraz mnóstwo innych. Chorzy wierzą, że przez regularne jedzenie w/w produktów wpływają na stan swojego zdrowia. Otóż nigdy nie udowodniono tego w żadnym poważnym badaniu! Udowodniono za to, że bogata w różne składniki i zbilansowana do potrzeb chorego dieta ma kolosalny wpływ na leczenie i zdrowienie, a w określonych wypadkach na zmniejszenie ryzyka wznowy. Np. otyłe kobiety z hormonozależnym rakiem piersi, po menopauzie odniosą korzyść z diety redukcyjnej – bo utrata nadmiernej masy ciała, zmniejszy ryzyko wznowy raka.
Wreszcie już na sam koniec: właściwe żywienie pozwala choremu choć trochę odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Bo na co chory ma wpływ? Na zakres operacji? Rodzaj chemii albo radioterapii? Nie. Ale ma wpływ na to co wkłada na talerz. Właściwa dieta świetnie mobilizuje i chorego i rodzinę do walki z chorobą.
Drodzy pacjenci! Unikajcie szalonych i niebezpiecznych dla zdrowia diet typu Gerson, toksycznych suplementów jak amigdalina bo ryzykujecie pogłębienie niedożywienia i dolegliwości, wywołanie interakcji lekowych, pogorszenie funkcji nerek czy wątroby, rozwój anemii, a nawet przerwanie terapii. Nie wpadajcie w panikę „co jeść”, tylko zwróćcie się o pomoc do wykwalifikowanego dietetyka. Każda choroba wymaga planu leczenia i planu żywieniowego.
Dodatkowo chaos wprowadza pojęcie „dieta antyrakowa”. Ma ona zastosowanie w profilaktyce, na etapie kiedy jest się zdrowym i chce się zminimalizować ryzyko zachorowania na raka. Jest to jak najbardziej możliwe dla nowotworów tzw. dietozależnych: raka piersi, trzonu macicy, prostaty, jelita grubego czy trzustki (i innych).
Ale „dieta antyrakowa” na etapie rozpoznanego i leczonego nowotworu nie ma wpływu na leczenie raka, mało tego w niektórych sytuacjach może nasilać dolegliwości! Dla przykładu chory po resekcji żołądka czy trzustki, szczególnie na początku po operacji (1-2 miesiące) może wręcz rozwinąć groźne powikłania przy stosowaniu diety bogatej w błonnik, a taką jest dieta antyrakowa (dużo owoców, warzyw, soków, pełne ziarna, oleje roślinne, orzechy etc.) Z kolei pacjenci bez uszkodzenia przewodu pokarmowego (chorobą, czy terapią) mogą zupełnie dobrze tolerować taki model żywienia, ale musi on być zbilansowany!
Na etapie agresywnego leczenia czasami trzeba bilansować jadłospisy na zwykłych i najprostszych produktach takich jak „banan, gotowane jabłko, biała buła i rozgotowany biały ryż” w przeciwnym razie chory może okupić tą „zdrową dietę” cierpieniem, któremu można było zapobiec.
NIE MA DIET LECZĄCYCH Z RAKA!
Dietetyka onkologiczna przede wszystkim zapobiega i leczy wyniszczenie związane z chorobą i leczeniem. Utrzymanie masy ciała jest kluczowe dla utrzymania chorego w terapii onkologicznej. Wyniszczenie to wzrost ryzyka zgonu, gorsza prognoza co do przeżycia, nasilone objawy wynikające i z choroby i z terapii, więcej powikłań leczenia (infekcje, spadek odporności, niegojenie się ran, brak odnowy śluzówek i szpiku), a w konsekwencji nawet ryzyko przerwania terapii.
Dietetyka onkologiczna ma wpływ na dolegliwości: nudności/wymioty, zaparcia, biegunki, bóle brzucha. Ma wpływ na poziomy niektórych parametrów – np. parametry funkcji wątroby czy nerek, albo niedokrwistość. Ma niewielki wpływ na ilość krwinek białych (to głównie zależy od mechanizmu działania cytostatyków), nie ma żadnego wpływu na ilość płytek krwi.
Dietetyka onkologiczna ma fundamentalny wpływ na przeprowadzenie chorego przez terapię, tak aby dostał w wyznaczonym czasie 100% zaplanowanej dawki leków, ale nigdy nie może leczenia onkologicznego zastąpić! Właściwa opieka żywieniowa bardzo poprawia jakość życia.
Wreszcie wiedza z zakresu żywienia w onkologii pozwala na właściwe stosowanie eliminacji pewnych składników diety. Dietetyk onkologiczny wie, kiedy trzeba wyłączyć z diety laktozę, kiedy błonnik, jak uchronić pacjenta przed pogłębianiem niedoborów i kiedy włączyć medyczną suplementację diety, bo zazwyczaj nie jest ona uzasadniona.
Często pacjenci pytają o wybrane produkty, które miałyby wpłynąć na proces leczenia. Na topie były już buraki, brokuły, rozmaite grzyby, kurkuma, olej lniany, jagody goji i acai oraz mnóstwo innych. Chorzy wierzą, że przez regularne jedzenie w/w produktów wpływają na stan swojego zdrowia. Otóż nigdy nie udowodniono tego w żadnym poważnym badaniu! Udowodniono za to, że bogata w różne składniki i zbilansowana do potrzeb chorego dieta ma kolosalny wpływ na leczenie i zdrowienie, a w określonych wypadkach na zmniejszenie ryzyka wznowy. Np. otyłe kobiety z hormonozależnym rakiem piersi, po menopauzie odniosą korzyść z diety redukcyjnej – bo utrata nadmiernej masy ciała, zmniejszy ryzyko wznowy raka.
Wreszcie już na sam koniec: właściwe żywienie pozwala choremu choć trochę odzyskać kontrolę nad własnym życiem. Bo na co chory ma wpływ? Na zakres operacji? Rodzaj chemii albo radioterapii? Nie. Ale ma wpływ na to co wkłada na talerz. Właściwa dieta świetnie mobilizuje i chorego i rodzinę do walki z chorobą.
Drodzy pacjenci! Unikajcie szalonych i niebezpiecznych dla zdrowia diet typu Gerson, toksycznych suplementów jak amigdalina bo ryzykujecie pogłębienie niedożywienia i dolegliwości, wywołanie interakcji lekowych, pogorszenie funkcji nerek czy wątroby, rozwój anemii, a nawet przerwanie terapii. Nie wpadajcie w panikę „co jeść”, tylko zwróćcie się o pomoc do wykwalifikowanego dietetyka. Każda choroba wymaga planu leczenia i planu żywieniowego.
lek. med. Aleksandra Kapała
Szpitalny Zespół Żywieniowy
Centrum Onkologii - Instytut Warszawa
Przewodnicząca Sekcji Dietetyki POLSPEN
Szpitalny Zespół Żywieniowy
Centrum Onkologii - Instytut Warszawa
Przewodnicząca Sekcji Dietetyki POLSPEN
Co o tym sądzisz?
Komentarze
Prześlij komentarz