"Tylko prawdziwy przyjaciel słyszy Twój krzyk, gdy milczysz i widzi łzy, gdy się śmiejesz".
Przyjaciel - prawdziwy skarb. Nie wszyscy mają to szczęście mieć przyjaciela. Ja należę do grona wybrańców, którzy maja taką osobę. Osobę, która jest przy Tobie w ciężkich chwilach.
Jednak nie zawsze przyjaciel może być z Tobą. Dowiadujesz się, że Twoje dziecko jest bardzo chore i w ciągu kilku godzin musisz wyjechać - daleko, bardzo daleko, czasami kilkaset kilometrów od domu - do szpitala.
Trafiasz w obce miejsce, nie ma rodziny, nikogo bliskiego. Jak odnalezć się w nowej sytuacji?
Jest ciężko. Na początku drogi do zdrowia nie wiesz jak to wszystko się potoczy, jak długo będziesz w szpitalu. Setki badań, konsultacji. Wyrwanie z "normalnego życia".
Pamiętaj jednak, nie tylko Ty masz ciężko. Na oddziale jest wiele osób w podobnej sytuacji. Zagubionych, wystraszonych. Nie wiedzą, co dalej.
Ja miałam to szczęście że poznałam wielu cudownych ludzi, którzy pomogli mi przejść przez trudne momenty. Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Wróg, którego trzeba pokonać za wszelką cenę - choroba.
Oczywiście na oddziałach są specjaliści z którymi możesz porozmawiać. Pani/Pan psycholog z pewnością Cię wysłucha, udzieli rady. Jednak nie zawsze masz na to ochotę. Czasami chcesz się po prostu wygadać. Najlepszym powiernikiem jest zaprzyjażniony rodzić. Nikt Cię lepiej nie zrozumie niż druga osoba w podobnej sytuacji.
Jednak nie zawsze jest tak różowo. Przebywając wiele tygodni w szpitalu tworzymy swoją małą społeczność, gdzie nie wszyscy są tacy mili i wyrozumiali. Niestety czasami zdarzają się osoby które zamiast pomóc jeszcze Cię "dobijają".
Moja rada - omijaj takie osoby szerokim łukiem. Najważniejsze jest Twoje dziecko i Twoje dobre samopoczucie psychiczne. Kiedy Ty jesteś silny i pełen gotowości do walki z wrogiem Twojemu dziecku też jest łatwiej.
Trzymamy się tylko z osobami które dobrze nam życzą, wymieniamy się radami jak przetrwać, jak sobie radzić w szpitalnej dżungli. Jak się śmiejemy to razem, jak płaczemy to również razem. Fajnie mieć świadomość że masz na kogo liczyć.
Życzę Wszystkim wielu przyjaciół...albo chociaż jednego, ale prawdziwego :)
Przyjaciel - prawdziwy skarb. Nie wszyscy mają to szczęście mieć przyjaciela. Ja należę do grona wybrańców, którzy maja taką osobę. Osobę, która jest przy Tobie w ciężkich chwilach.
Jednak nie zawsze przyjaciel może być z Tobą. Dowiadujesz się, że Twoje dziecko jest bardzo chore i w ciągu kilku godzin musisz wyjechać - daleko, bardzo daleko, czasami kilkaset kilometrów od domu - do szpitala.
Trafiasz w obce miejsce, nie ma rodziny, nikogo bliskiego. Jak odnalezć się w nowej sytuacji?
Jest ciężko. Na początku drogi do zdrowia nie wiesz jak to wszystko się potoczy, jak długo będziesz w szpitalu. Setki badań, konsultacji. Wyrwanie z "normalnego życia".
Pamiętaj jednak, nie tylko Ty masz ciężko. Na oddziale jest wiele osób w podobnej sytuacji. Zagubionych, wystraszonych. Nie wiedzą, co dalej.
Ja miałam to szczęście że poznałam wielu cudownych ludzi, którzy pomogli mi przejść przez trudne momenty. Nic tak nie jednoczy jak wspólny wróg. Wróg, którego trzeba pokonać za wszelką cenę - choroba.
Oczywiście na oddziałach są specjaliści z którymi możesz porozmawiać. Pani/Pan psycholog z pewnością Cię wysłucha, udzieli rady. Jednak nie zawsze masz na to ochotę. Czasami chcesz się po prostu wygadać. Najlepszym powiernikiem jest zaprzyjażniony rodzić. Nikt Cię lepiej nie zrozumie niż druga osoba w podobnej sytuacji.
Jednak nie zawsze jest tak różowo. Przebywając wiele tygodni w szpitalu tworzymy swoją małą społeczność, gdzie nie wszyscy są tacy mili i wyrozumiali. Niestety czasami zdarzają się osoby które zamiast pomóc jeszcze Cię "dobijają".
Moja rada - omijaj takie osoby szerokim łukiem. Najważniejsze jest Twoje dziecko i Twoje dobre samopoczucie psychiczne. Kiedy Ty jesteś silny i pełen gotowości do walki z wrogiem Twojemu dziecku też jest łatwiej.
Trzymamy się tylko z osobami które dobrze nam życzą, wymieniamy się radami jak przetrwać, jak sobie radzić w szpitalnej dżungli. Jak się śmiejemy to razem, jak płaczemy to również razem. Fajnie mieć świadomość że masz na kogo liczyć.
Życzę Wszystkim wielu przyjaciół...albo chociaż jednego, ale prawdziwego :)
Komentarze
Prześlij komentarz